|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
karota
queen of the rings
Dołączył: 24 Cze 2008
Posty: 3389
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/7 Skąd: Sweet Home Alabama
|
Wysłany: Wto 12:47, 26 Cze 2012 Temat postu: II. Krótki taniec. |
|
|
Słońce stało już wysoko na niebie. Ptaszki ćwierkały wesoło pod oknem mieszkania na Ulicy Pokątnej, gdzie mieszkały od wczoraj Narcissa i Bellatrix Black. Blondynka ani myślała wyjść spod kołdry. Wewnątrz palił ją wstyd. Co ona sobie wczoraj wyobrażała. Spiła się niczym jakaś niedojrzała panienka i przystawiała do swojego eks. Wstyd i hańba. Z mocnym postanowieniem przespania całego dzisiejszego dnia, zagrzebała się głębiej pod kołdrą. Długo jednak tak nie wytrzymała. Aromatyczny zapach kawy dobiegł ją z kuchni. Namyślając się przez minutę odkryła twarz. Zaczerpnęła świeżego powietrza i zmrużywszy oczy, znów się schowała.
- Słońce moje kochane przynieś mi tego nektaru bogów, który parzysz w kuchni!- krzyknęła do Bellatrix.
Długo nie musiała czekać. Wciąż wegetując pod kołdrą usłyszała jak siostra otwiera drzwi i siadając na brzegu łóżka, kładzie coś na stoliku nocnym. Aromat kawy pogłębił się.
- Kiedyś zabiję tego blondasa, mówię ci Bell. Nawet sobie nie wyobrażasz, ale to on mnie tak wczoraj schlał. Wprosił się nam do mieszkania i co najlepsze, okazało się, że mieszka obok.- opowiadała Cissa siostrze.
- Wydawało mi się, że sama sięgałaś po kolejne kieliszki...
Blondynka szybko otworzyła oczy.
- O kurwa, co ty tu robisz?- zdziwiła się dziewczyna- Gdzie jest moja siostra i dlaczego siedzisz na moim łóżku z tym swoim parszywym uśmieszkiem?
- Po pierwsze Cisso, sama mnie zawołałaś słowami, cytuję "słońce moje kochane", więc byłem pewien i wciąż jestem, że chodziło o mnie, po drugie wczoraj w nocy sama zaproponowałaś, abym z tobą został, bo, cytuję "boisz się sama spać w nowym miejscu.
Dziewczyna łypała to na chłopaka to na kołdrę, pod którą leżała w samej tylko jedwabnej koszulce nocnej. Podciągnęła brzeg kołdry nieco wyżej, aby zakryć piersi.
- Kłamiesz.- odparła szybko.
- Jesteś tego pewna?
Uśmiechnął się tajemniczo i sięgnął po kubek na stoliku.
- Prosiłaś chyba o kawę...
Niechętnie sięgnęła po niego.
- Co zamierzasz teraz robić?- spytała niepewnie.
- Poczekam aż się trochę ogarniesz, po czym zabiorę cię na śniadanie.
Popatrzyła na chłopaka uważnie. Czy coś zaszło między nimi tej nocy? Nie była pewna. Nie pamiętała nic od wydarzenia z nieszczęsnym dywanem, który... teraz wyglądał zupełnie jak nowy! Popatrzyła, jak Lucjusz, wciąż z uśmiechem na ustach wstaje i wychodząc za drzwi, zamyka je za sobą. Leżała jeszcze chwilę w łóżku dopijając kawę i gorączkowo się zastanawiając. Co teraz? Ubrać się i posłusznie dać się zaprosić na śniadanie? A może by tak wstać i go stąd wywalić? Przecież to ona tu mieszka, to jej mieszkanie! Tak... Nie może pozwolić, aby ten blond drań wchodził jej na głowę!
Postawiła nogi na podłodze. Oj... Świat lekko zakręcił jej się w oczach. Poczekała, aż to wrażenie ustanie, po czym wyszła z pokoju. Znalazła go w pokoju dziennym. Siedział na skórzanej kanapie narożnej i czytał gazetę. Najwyraźniej dobrze się już tu rozgościł, bo przed nim stał kubek z kawą i popielniczka. Między palcami trzymał papierosa.
- Nie za dobrze ci tu?- zapytała gniewnie. Podniósł głowę i zalotnie spojrzał na jej ubranie.
- Wybacz słońce, ale w tym stroju nigdzie cię nie puszczę. Wiem, jak bardzo lubisz odsłaniać swoje ponętne ciało, ale to już przesada.
Spojrzała na swój strój w lustrze, które widziała z przedpokoju. Jasna cholera! Całkiem zapomniała o tej kusej koszulce nocnej, która kończyła się grubo powyżej ud.
- Och zamknij się ty przemądrzały padalcu!- Jęknęła i chwyciła z kanapy koc, którym szybko się nakryła.- Co ty sobie wyobrażasz? Powinieneś już dawno stąd wyjść i zostawić mnie w spokoju.
Chłopak zgasił papierosa i zamknąwszy gazetę głośno westchnął.
- Pamiętasz, jak...
- Właśnie o to chodzi, że nic nie pamiętam! NIC! Wczorajsza noc to dla mnie zwykła pustka. Kompletne zero w pamięci. Być może mnie zgwałciłeś w moim własnym łóżku. Być może uśpiłeś mnie jakimś eliksirem dodanym do wina. Nie wiem! Wiem tylko tyle, że powinieneś już stąd iść.
Patrzył na nią wielkimi oczami. Widać było, że chce coś powiedzieć, lecz nie do końca wiedział co. Zszokowała go. Jej słowa wadziły w sercu. Chciał tylko jej pomóc.
- Rozumiem o co ci chodzi...
Po czym wstał, założył swoją kurtkę i trzaskając drzwiami wyszedł.
Cisza. W całym mieszkaniu zapadła niewyobrażalna cisza. Panna Black wciąż stała w miejscu, gdzie jeszcze przed paroma sekundami naskoczyła na Malfoya. Ona też była w szoku. Przyzwyczaiła się, że w szkole gdy na niego nakrzyczała nie pozostawał jej dłużny. Tu stało się coś dziwnego. Czyżby Lucjusz Malfoy naprawdę zmądrzał i wydoroślał? A co z Narcyzą? Wciąż głupiutka uczennica pragnąca jedynie dobrej zabawy. Nie przejmująca się jutrzejszym dniem. Nie przejmująca się nikim innym, poza samą sobą. Co się u diabła stało??
Tak jak stała, w przykrótkiej koszulce na ramiączka wyszła na korytarz. Po obu stronach na korytarzu mieściło się po jednym mieszkaniu. Grzebała w pamięci, czy czasem Lucjusz nie podał jej numeru mieszkania. Nic, pustka. Postanowiła zadzwonić do drzwi po prawej stronie. Po krótkiej chwili otworzył jej starszawy mężczyzna z wielkim brzuchem wystającym spod bawełnianej koszulki. Uśmiechnął się rubasznie na jej widok. Zaskoczona swą pomyłką wydukała krótkie "pomyłka", po czym podbiegła do drzwi po lewej. Odetchnęła szybko i błagała w duchu, aby dobrze trafić. Drzwi stały zamknięte. Albo mieszka tu Lucjusz, albo po prostu nikogo nie ma w domu. Szarpnęła za klamkę, jednak drzwi nie ustąpiły.
- Lucjusz proszę cię, nie gniewaj się na mnie...- powiedziała tuląc się policzkiem do drzwi.- Tak na prawdę wcale tak nie myślałam. Wiesz jaka potrafię być wredna i głupia. Lucjuszu proszę cię, otwórz.- swą małą piąstką uderzyła w drzwi, jednak usłyszała tylko pusty dźwięk. Za drzwiami wciąż było cicho.- Tak naprawdę było mi bardzo miło, że przyszedłeś i zostałeś ze mną mimo tego, że zachowywałam się jak dwunastoletnia siksa. Przy tobie czuję się taka bezpieczna i...- umilkła na chwilę nie wiedząc, czy wyjawić na głos to, co czuła od rana- i kochana.
Po raz kolejny nacisnęła klamkę, lecz nic to nie dało. Mieszkanie Lucjusza wciąż było zamknięte.
- Chyba wciąż cię kocham ty głupku...- wydukała ze łzami w oczach tak cicho, jak tylko pozwoliło jej na to serce i rozum.
- Wystarczyło zwykłe przepraszam.- rozległ się wyrazisty głos tuż za jej plecami. Odwróciła się szybko i wciąż z załzawionymi oczami rzuciła się w ramiona chłopaka.
- Och wybacz mi, proszę. Jestem głupią, durną i szurniętą dziewczyną, która nie zasługuje na takiego przyjaciela jak ty.
- Poszedłem tylko po śniadanie do baru obok.- Powiedział podnosząc do góry papierową torbę, z której unosił się zapach świeżych i wciąż gorących przysmaków.- Możemy wejść do środka?
- T..tak- wybąkała panna Black puszczając jego szyję i grzecznie wchodząc do swojego mieszkania.
Po piętnastu minutach siedzieli oboje w jej pokoju na łóżku. Nic nie mówiąc, pałaszowali wciąż gorące śniadanie, popijając cappucino na wynos. Wielokrotnie dziewczyna chciała się odezwać, jednak chłopak nie pozwalał jej, pokazując, aby skończyła jeść. Według niego na kaca najlepsze było porządne śniadanie i duża dawka kawy oraz wody mineralnej. Kiedy talerze zostały opróżnione, Lucjusz wstał i skierował się ku drzwiom.
- Proszę, nie wychodź. Na prawdę chcę, abyś ze mną został.
- Ciss moja droga, ja tylko idę do kuchni wynieść talerze.
Przyjęła jego słowa milczeniem.
- Tak naprawdę to nie wiem co we mnie wstąpiło.
- Nie przejmuj się tym, po prostu miałaś kaca, ktoś kręcił ci się po domu i niezbyt ci to odpowiadało. Proste?
Kiwnęła krótko głową. Wpatrywała się jak pali przy oknie papierosa. Jego usta zamknięte na filtrze wyglądały dla niej wyjątkowo ponętnie. Przez chwilę znów miała ochotę do niego podejść, tak jak wczoraj. Stanąć przed tym olbrzymem o blond włosach i poczekać aż schyli swą głowę do pocałunku. Kiedyś, w szkole, uwielbiała czuć na swych ustach jego. Delikatny dotyk, poczuć zapach jego skóry, oddech na policzku. Wszystko się zmieniło, kiedy zaczęli ze sobą chodzić. Codzienne kłótnie przyprawiały ją o intensywne bóle głowy. Wciąż nie mogła uwierzyć, jak to było możliwe, że gdy byli razem, działo się tak źle, natomiast kiedy oficjalnie nie byli parą, mogli przebywać ze sobą godzinami w zupełnej zgodzie.
Wstydziła się tego, co powiedziała na korytarzu. Policzki wciąż paliły ją żywym ogniem. Lucjusz jednak nic nie mówił. Tak jak go poprosiła, po prostu z nią był. W te niedzielne popołudnie nie robili nic nadzwyczajnego, ot, siedzieli w jej pokoju i patrzyli na siebie ukradkiem.
To musiało się w końcu jakoś skończyć...
Lucjusz podszedł do radia ustawionego na półce i włączył je. Szybko znalazł stację radiową, gdzie grane były ballady. Stał chwilę i wsłuchiwał się w muzykę. W końcu podszedł do dziewczyny siedzącej na łóżku i wyciągnął doń rękę. Z delikatnym, niewinnym uśmiechem uścisnęła ją. Podniósł ją delikatnie i otaczając swymi umięśnionymi ramionami, poprowadził delikatnie w tańcu. Muzyka grała cichutko, piosenkarz śpiewał swym aksamitnym głosem o niespełnionej miłości. Wpatrywali się w siebie milcząc. Bali się zrobić kolejny krok. Oboje pamiętali czasy szkolne, czasy, kiedy byli parą. Dziewczyna wspominała je jako "Zły czas", on nigdy się na ten temat nie wypowiadał. Strach paraliżował ich. Czuła ciepło na plecach, gdzie położył swą silną dłoń. Zawsze chciał być dla niej dobry. Wtuliła swą głowę w jego pierś. Słyszała ciche bicie jego serca. Dla obojga czas stanął w miejscu, zegar w przedpokoju przestał wybijać minuty, muzyka po prostu płynęła z głośników.
Za zamkniętymi oczami Narcyza nie widziała nic. Nie pamiętała już o "złym czasie' w szkole, ani o porannej napaści na chłopaka. Oddała mu się dobrowolnie. Po prostu wsłuchiwała się w bicie jego serca i pozwoliła poprowadzić. Nie zauważyła nawet jak delikatnie musnął ustami jej czoło. Uśmiech pojawił się na jej twarzy. Trwali tak jeszcze przez chwilę, tańcząc na środku pokoju, na puszystym, białym dywanie.
Kiedy piosenka skończyła się, chłopak szepnął dziewczynie do ucha, że zawsze może na niego liczyć i nigdy, przenigdy jej nie zostawi samej. Kiwnęła delikatnie głową na znak zgody. W radiu zaczęła się druga piosenka. Kołysząc się w rytm melodii nie zdała sobie sprawy, że jej usta powędrowały do jego szyi. Obsypała go maleńkimi pocałunkami, potajemnie zapamiętując zapach chłopaka. Objął ją mocniej i nachyliwszy głowę, odnalazł jej usta swoimi. Wszystko było tak bajecznie proste, tak nienaturalnie piękne, że obojgu wydawało się, że nic nie może już tego zepsuć. Kompletnie nic...
- Cześć Ciss! Przyjechałam z rodzicami! Zaraz przyjdą na górę, tylko tata zaparkuje i wniesie moje wali....- Bellatrix umilkła wchodząc do pokoju i widząc tulącą się parę. Jeszcze jej nie zauważyli. Byli zbyt zajęci sobą, aby zareagować na to, co dzieje się wokół.
Bellatrix zamknęła cicho drzwi za sobą, zostawiając zakochanych samych. W jej głowie przeszła jeszcze krótka myśl, że rodzice się ucieszą...
CDN.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez karota dnia Śro 7:39, 27 Cze 2012, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Evi
z premedytacją ;p
Dołączył: 04 Sie 2008
Posty: 3070
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/7 Skąd: from Wonderland
|
Wysłany: Wto 18:03, 26 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
Hym.. Kurde no, tak się próbuje zebrać w sobie, ale trudno mi się ogarnąć po przeczytaniu tej notki ^^ A to wszystko dlatego, że całkowicie mnie koleżanka Karota zaskoczyła! Tak czytałam tą notkę i czytałam i czekałam aż sielanka się skończy - zwłaszcza przy końcówce - no wiesz, typowe zakończenie sceny Narcyza-Lucjusz = wielka kłótnia, afera, itp ;D A tu nic.. nie ma! SZOK ^^ Tak jak Cyzie zresztą zaskoczyła mnie ta sytuacja, gdy na niego naskoczyła w kuchni, a tamten nie odparował - to też takie nie w jego stylu! Może rzeczywiście chłopak dorósł i się ogarnął i w sumie wygląda na to, że Cyzia dzięki niemu też, bo kiedy on jej nie "skontrował" to zrozumiała, że źle zrobiła - dobra taktyka! ^^ A ten fragment jak się przytulała do drzwi i mówiła te wszystkie rzeczy mnie rozwalił totalnie Nie mówiąc już o scenie końcowej! Ale swoją drogą nie wierze, żeby ta sielanka miała już tak po prostu trwać, pewnie zaraz im coś zgotujesz niemiłego ;p W każdym razie widać progres i ciekawa jestem jak to się rozwinie dalej!
P.S. "Po pierwsze Cisso, sama mnie zawołałaś słowami, cytuję "słońce moje kochane", więc byłem pewien i wciąż jestem, że chodziło o mnie(...)" - Lucek rullezzzz
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Evi dnia Wto 18:04, 26 Cze 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group deox v1.2 //
Theme created by Sopel &
Download
|